Dla wszystkich, którzy wspierają swoje rodzeństwo - i dla mojego syna, który jest dla mnie ogromnym wsparciem. Czasami w życiu są chwile, kiedy sił po prostu brakuje. Kiedy codzienność przygniata, a obowiązków jest więcej niż godzin w dobie. W takich momentach pojawiają się cisi bohaterowie - starsze siostry, starsi bracia, którzy bez słowa wchodzą tam, gdzie potrzeba ich serca. To nie jest ich obowiązek. To ich wybór. Wybór serca, które mówi: “Pomogę, odciążę, będę." I właśnie dziś chcę się na chwilę zatrzymać i powiedzieć dziękuję. Dziękuję mojemu starszemu synowi - za jego cierpliwość, za pomoc, za to, że bierze na siebie więcej, niż powinien. Za to, że potrafi być oparciem dla mnie, kiedy ja opadam z sił. Za to, że jest dla swojego rodzeństwa nie tylko bratem, ale czasem też przewodnikiem, czasem opiekunem, czasem bohaterem. To ogromne, piękne i niedoceniane. I wiecie co? Takie dzieci - takie rodzeństwo - wśród nas. Są w waszyromach. Może to są właśnie Twój syn, Twoja córka, Twój brat, Twoja Twoja siostra? Może warto im dzisiaj powiedzieć: "Widzę Cię. Doceniam. Dziękuję." Bo oni często nie proszą o pochwały. Po prostu robią, co trzeba. Ale to nie znaczy, że nie zasługują na to, żeby być zauważeni. Dziękuję mojemu synowi z całego serca. Dziękuję wszystkim dzieciom, które uczą się być wsparciem. Jesteście wielcy. Naprawdę 🥹🫶🏻
#ad [reklama] Miała być rodzinna sielanka z lodami… Wyszło trochę hałaśliwie, trochę nieprzewidywalnie, jak to u nas – ale właśnie za to ich kocham. 💛 Zamiast spokojnych podziękowań – wyścig do zamrażarki, dyskusje o smaki i dużo śmiechu. Bo kiedy na stole pojawiają się Lody Grycan, wszystko inne schodzi na dalszy plan. To taki nasz domowy sposób na bycie razem – trochę w chaosie, ale zawsze blisko. 🍦✨ A Wy – macie swoje małe rodzinne rytuały, które zawsze działają? @lody.grycan #LodyKtóreŁączą #lodygrycan #Grycan
“Miałam mieć wolny weekend…” Mąż zabrał dzieci. Tylko ja i cisza. Plan był piękny — odpocząć, odespać, pomyśleć w spokoju. Na początku naprawdę się ucieszyłam. Pomyślałam: w końcu trochę czasu dla siebie. Ale potem… Zrobiło się dziwnie cicho. Zaczęłam płakać. Sama nie wiem — ze wzruszenia? z ulgi? z pustki? Nie potrafiłam poleżeć, nie potrafiłam “nic nie robić”. Zabrałam się za porządki. Ale nie byle jakie — te najgłębsze. Takie, których normalnie nie da się zrobić z dziećmi. Szuflady, spiżarka, nawet wnętrze pralki. I wiecie co? To też był jakiś rodzaj oczyszczenia. Nie tylko domu, ale też głowy. Czy ktoś z Was też tak ma? Że gdy w końcu jest czas “dla siebie”, to robi się jakoś… samotnie? Chętnie poczytam, jak to wygląda u Was ❤️
Nie wiem, dlaczego moja rodzina była kiedyś taka nadgorliwa 😅Staję się lepsza, upodabniając się do mojego męża, przysięgam! Trwa to już 16 lat 🤣 Czy ktoś ma jeszcze taki nawyk?
„Czy można prosić panią do tańca? Można i do różańca.” Dla nas to nie tylko trend. To prawda, którą żyjemy. Nasze małżeństwo spaja i wzmacnia wspólna modlitwa. To ona pomogła nam przetrwać najtrudniejsze chwile. Bo kiedy razem stajesz do modlitwy — razem możesz przejść przez wszystko✝️